W internecie zawrzało po początkowych plotkach jakoby Motorola miała stanąć w szanki z wielkimi tego biznesu, czyli Samsungiem i Huawei, o prym wśród składanych ekranów. Nie minęło dużo czasu a Motorola oficjalnie zapowiada odmłodzony telefon z klapką – model RAZR, który tym razem w swoim wnętrzu skrywa innowacje – składany ekran!.

Czy w związku z Tym powinniśmy skakać z radości, że konkurencja powolutku zaczyna rosnąć w tym segmencie? Chyba nie za bardzo bo jak za chwile przeczytacie nowy klapkowiec Motoroli może raczej nosić miano Feature Phone, zamiast flagowca pełną gębą.

Pytacie dlaczego? A dlatego, że poza składanym ekranem – i to w innym kierunku niż pokazali to Samsung czy Huawei – Nowe Moto prezentuje się raczej jako średniak.

Na pokładzie mamy bowiem Snapdragona 710, który jest typowym przedstawicielem tego segmentu. Zaraz podniosą się głosy, że przecież do obsługi aplikacji i systemu to w zupełności wystarczy, ale według mnie kupować za tak wielką kwotę (o której dowiecie się za chwilę) telefon, który po 2-3 latach będzie przysłowiowo lagował jest lekką przesadą.

Ekran, a w zasadzie jeden z nich – tak, RAZR ma ich dwa! – ma przekątną 6,2 cala i rozdzielczość 2142×876 pikseli. Drugi ekran znajduje się na klapce i jest do użytku po jej zamknięciu. Jego przekątna to 2,7 cala i rozdzielczość 600×800 pikseli.

Spójrzmy na sytuację zagiętych ekranów okiem naszego serwisów telefonów w Toruniu. Technologia niby fajna, ekran elastyczny – co powinno oznaczać, że trudniej go uszkodzić. Niestety technologia jest zgoła odmienna, i jak pokazywał przykład Galaxy Fold tego typu rozwiązanie jest narażona jeszcze bardziej na uszkodzenia i to nie tylko przez upadki, ale również niepoprawne zamykanie sprzętu. Co by nie mówić, to trzeba będzie zobacyzć rozwiązanie w praktyce.

Przejdźmy do modułów fotograficznych, przy okazji zwracając uwagę na to jak biednie na tle dzisiejszej konkurencji ten sprzęt się prezentuje. Do dyspozycji mamy tylko jeden moduł fotograficzny o rozdzielczości 16Mpix z elektryczną stabilizacją i laserowym AF. Do wideorozmów służy natomiast 5-megapikselowa kamera we wcięciu ekranu. Jak widać są to parametry, które nie robiły wrażenia już parę lat temu. Do tego dochodzi bateria o pojemności 2510mAh, która przy dwóch ekranach raczej nie pozwoli na długą zabawę na jednym ładowaniu.

Pozostaje kwestia biometrii. Tutaj mamy dostępny zwykły czytnik linii papilarnych umieszczony w wypukłości na ramce u dołu ekranu. A cena? 1500 dolarów, według pogłosek, gdyż sam producent ceny jeszcze oficjalnie nie ujawnił. W tej cenie praktycznie będzie można dostać Galaxy Folda, więc niestety Motorolkę po wprowadzeniu produktu na „półki sklepowe” mogą czekać ciężkie czasy.

Producent zamierza wprowadzić urządzenie do sprzedaży na początku 2020 roku. Moim zdaniem w tych czasach próba zwojowania rynku jednym „bajerem”, który dodatkowo ma już konkurencja, może nie wypalić. Dodatkowo jakbym nie dodał czegoś od strony serwisowej to nie byłbym sobą – niektórzy ludzie mogą się po prostu zrazić do technologii składanych ekranów ze względu na ich delikatność, oraz to, że przy jego uszkodzeniach, serwisy GSM, mogą nie mieć za dużego pola do popisu jeżeli chodzi o wymianę.